Po renamencie nielicznych roslinek w moim mieszkaniu postanowilam dac sobie szanse i zakupilam malutkie "drzewko szczescia" i doniczke z pakami hiacyntow. Dwa ledwno zipiace egzemplarze podrzucilam tesciowej. Jesli ona ich nie wypielegnuje pewnie zakoncza swoj roslinny zywot.
Wroce jednak do "drzewka szczescia". Nie wiem czy taka jest jego poprawna nazwa, ale wlasnie tak nazywalismy te roslinki w domu i pamietam ze dobrze im sie powodzilo u nas. Sa z rodziny kaktusowatych i nie sa bardzo wymagajace. Mam nadzieje ze z tego malenstwa wyrosnie u mnie fajne drzewko.
Teraz kolej na hiacynty. Gdy zakupilam je wygladaly tak jak na pierwszym zdjeciu. Byly chyba jednak czyms wspomagane poniewaz rozwijaly sie w oczach i w ciagu niecalego tygodnia potrafily wyrosnac i przekwitnac. A moze to moja "zla reka" do kwiatow;)
Mimo wszystko bylo warto! Mialam w domu piekny zwiastun wiosny do ktorego w poniedzialek dolaczyly slicznie kotki wierzbowe prosto z Polski. Im, i paru innym niespodziankom poswiece osobny wpis;)
Drzewko szczęścia to inaczej grubosz drzewiasty.
OdpowiedzUsuńHiacynty śliczne, przymierzam się do zakupu ze wzglęu na ich wiosenny charakter ;)
Dziekuje za fachowa nazwe:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż nie mam ręki do kwiatów...a hiacynty śliczne...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGrubosz wyrośnie na piękne i okazałe drzewko:) A może nawet zakwitnie?:) Hiacynty mają w sobie subtelność, też je lubię:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Hihiih Oluś ja też bym się nie nadawała na ogrodniczkę;P
OdpowiedzUsuńU mnie jedynie bluszczyk rośnie i kaktus,reszta mi padła:(Radzę włożyć do kwiatków coś czerwonego,niby zabobony,ale coś w tym jest;/
Ale moją uwagę przykuła także ta piękna doniczka z różyczkami,śliczna jest:)
kupilam hiacyntowe bulwy ponad dwa lata temu, obawialam sie, ze nie wyrosna, a jesli tak to, ze uschnal tak jak wiekszosc kwiatow pod moja opieka; ku zdziwieniu jeden wykielkowal i wciaz rosnie (liscie do pol metra wysokosci) - niestety nigdy nie wypuscil kwiatow :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że wiosna zagościła u ciebie na dobre. Hiacynt piękny. Uwielbiam te kwiatki i ich cudny zapach. A drzewko szczęścia cudną doniczkę dostało :)
OdpowiedzUsuńGrubosz piekny i w pieknej doniczce. Hiacynty tak szybko przekwitaja jak w domu troche cieplej jest,wiec nie masz sie co martwic. A zeby kwiaty lepiej rosly to trzeba troche do nich pogadac ,podotykac,poglaskac a odwdziecza sie z pewnoscia.Moja Mama sie ze mnie smieje ale co tam przeciez nikt nie slyszy ja sobie do nich gadam i mam super kwiaty na parapecie :) Poz.Dana
OdpowiedzUsuńŁadne jest Twoje drzewko szczęścia. niech zdrowo i szybko rośnie. Nie mam tego kwiatka, zresztą traktuję roślinki nieco po macoszemu. Ale pamiętam jedną historię sprzed lat. Dawniej w domu babci mieszkała na piętrze ciocia z córeczkami. Ciocia miała duże drzewko szczęścia. Raz odruchowo, żeby mu nadać lepszy kształt, poobrywała gałązki i wyrzuciła je za okno. Po jakimś czasie jej córeczka wróciła z podwórka przeszczęśliwa, bo się jej udało znaleźć szczepkę kwiatka. I razem posadziły, nieplanowane, drzewko szczęścia. Z tego co pamiętam było przepiękne. Oj chyba sobie sprawię gruboszka. pozdrawiam serdecznie i życzę dużo ciepła :)
OdpowiedzUsuńWitaj, wpadnij do mnie po wyróżnienie, proszę :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Poppy
grubosz mi przez 2 lata nie ruszył ani o milimetr :( teraz od 3 tygodni jakoś dopiero się rozgrzał :)
OdpowiedzUsuńOla, ja mam to samo, niestety kwiaty nie maja ze mna łatwo, a Furiatka im nie pomaga obżerając każdziutki zielony listek. Za czasów panowania poprzedniej kociny, nie tak zielonożernej, hiacynty sprawowały się mimo mojego braku talentu znakomicie. Tak znakomicie, że musieliśmy je wynosić z pokoju na noc i zamykać gdzie indziej, bo przez zapach nie dało się spać:-)W takiej ładnej doniczce nawet uschnięty kwiatek będzie wdzięcznie wygladał, ale wcale tego gruboszowi nie zyczę:-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na blog, po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuń