Zbliżają się święta i schyłek roku, który skłania do refleksji. Gdzieś tam w biegu, w cieniu codziennej krzątaniny przewijają się wspomnienia ważniejszych wydarzeń , spełnionych marzeń czy widma niezrealizowanych planów.
Dziś jednak chciałabym się jednak skupić na pewnym spełnionym marzeniu i podzielić się z Wami przygodą z musicalem "Upiór w operze".
Od dawna snułam plany, a w tym roku miałam nareszcie przyjemność zobaczenia musicalu w teatrze Majestic na Broadway'u.
Teatr jest ogromny, a swym wystrojem przenosi nas w czasie o kilka stuleci.
Choć od spektaklu upłynęło już kilka tygodni, wciąz pozostaję pod ogromnym wrażeniem nie tylko muzyki, ale efektów specjalnych.
Scena przed zgaszeniem świateł nie prezentowała się ciekawie..... Wszystko to jednak po to, aby już w czasie trwania musicalu, zaskoczyć widownię mozliwościami techników teatralnych.
W czasie spektaklu nie wolno robić zdjeć. Moje migawki zatem bardzo skromne.
Po wiecej zapraszam na przykład tutaj: klik
Przyznam szczerze, że ani przez moment nie dziwił mnie fakt ogromnej popularności musicalu Andrew Lloyda Webbera. Wystawiony po raz pierwszy w 1986 r. spektakl oparty na powieści Gastona Leroux wciąż przyciąga tłumy widzów na całym świecie!
Sama bardzo chętnie zobaczę go jeszcze raz!
Niech tylko synek podrośnie, to go na pewno zabiorę;)
Poniżej pozwoliłam sobie wstawić kilka moich ulubionych utworów z musicalu w najlepszych w mej opinii wykonaniach.
Często do nich wracam, ale jestem ciekawa Waszych ulubionych utworów i interpretacji. Jestem pewna że wsród odwiedzających mnie gości są fani tego musicalu. Zapraszam serdecznie do podzielenia się Waszymi faworytami!
Młodziutka Sara Brightman w fantastycznej interpretacji romantycznego "All I ask of You"
Jeden z moich ulubionych odtwórców Upiora, Ramin Karimloo, w jubileuszowym spektaklu w towarzystwie Sierry Boggess.
Utwór pt. "Music of the night".
A tu największa gwiazda musicalu w którym uczestniczyłam. Czarujący Hugh Panaro!
Mam nadzieję że Wam się spodobał mój wpis muzyczny i zanim na dobre będziecie cieszyć się świątecznymi piosenkami i kolędami, to muzyka z "Upiora w operze" dostarczy Wam miłych wrażeń:)
Och...jak ja zazdroszczę Ci tego "Upiora w operze", powiem Ci, że jest to mój najukochańszy musical, film obejrzałam już kilkanaście razy, teraz już w Nowym Roku planuję przeczytać książkę, moim marzeniem jest zobaczyć ten musical na żywo! najlepsza dla mnie interpretacja jest właśnie z lat 80-tych i piękny śpiew Sary Brightman a najpiękniejsza piosenka to właśnie ta ostatnia, którą wstawiłaś do posłuchania, zawsze mam ciarki na plecach jak jej słucham:)
OdpowiedzUsuńoj, trochę się rozpisałam...no ale musiałam, po prostu kocham tego "Upiora w operze" i już:-))))
O matko! Ale Ci zazdroszczę! Upiór jest jedną z moich wielkich miłośći od czasóę liceum - czyli już ponad 20 lat... niestety, musical grano u nas w Warszawie i nie miałam szans go zobaczyć :(
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Ach, jak ja Ci zazdroszczę tego upiora w operze. Właśnie skończyłam słuchać :) Piękne, piękne, piękne :)
OdpowiedzUsuńPS. Scena faktycznie robi wrażenie :)
Niezwykłe wydarzenie i piękny pokarm dla duszy. Takie momenty trzeba pielęgnować i przekazywać młodym pokoleniom... :)
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło
Marta
O, jak pięknie! Marzenia się spełniają! Cieszę się z Tobą :-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wspaniałego przeżycia :))) I do tego Upiór w operze. Gratuluję !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Rowniez zazdroszcze takiego spektaklu. Scena wyglada bajecznie...
OdpowiedzUsuńDziękuję Kobietki! Tak myślałam, że nie jestem odosobniona w fascynacji "Upiorem w operze":)
OdpowiedzUsuńOglądałam tylko film, ale to nie to samo co spektakl na żywo. Cieszę się, że mogłaś go zobaczyć, a ja choć trochę teraz razem z Tobą. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńFilm jest super, ale mam do niego jedno zasrzezenie... Chodzi mi o wybor aktora do glownej roli. O ile nie moge podwazyc jego warsztatu I uroku osobistego, to uwazam zespiewac gosc nie umie. Nawet nowoczesna technika obrobki dzwieku chwilami sobie nie poradzila I az w uszy kluje jego marny glos...
UsuńFilm widziałam, ale zobaczyć takie dzieło na żywo - to moje marzenie. Ta muzyka towarzyszy mi od jakiegos czasu, uwielbiam. Dziękuję Ci za taki wpis, przeczytałam i wysłuchałam z zachwytem :)
OdpowiedzUsuńByliśmy na "Upiorze" na Broadwayu w 2006 r., Twoje zdjęcia ożywiły w mojej pamięci tamten wieczór. Było cudownie. Genialna muzyka, wielki rozmach przedstawienia... Cud, miód... Ściskam!
OdpowiedzUsuńjako młode dziewczę widziałam film...zakochałam sie wówczas ,,,ale jakże byłabym szczęśliwa móc zobaczyć to na żywo..w takim miejscu,w taki wykonaniu...az siedzę sobie teraz i słucham ...dziękuje za tę minipigułeczke:))))))))))))))
OdpowiedzUsuńhihihi...znalazłam takie wykonanie:))))-w zupełnie innym języku:)) https://www.youtube.com/watch?v=L_s4RLbfMdI
OdpowiedzUsuńQurko! Znalazlas swietny kawalek. Wprawdzi ni w zab nie rozumiem, ale Upior ma piekna barwe glosu!
UsuńPracuję w teatrze i dobrze znam poszczególne utwory z tego przedstawienia ale całości nigdy nie widziałam :) Muszę się kiedyś wybrać na to :D
OdpowiedzUsuńOoo! To musisz miec fajna prace:)
OdpowiedzUsuńMusical polecamz
Na pewno piękne chwile. Sama chętnie wybrałabym się do opery.
OdpowiedzUsuńz pewnością była to dla Ciebie uczta muzyczna i nie tylko :) A ja spędziłam miłe wieczorne chwile przy muzyce - dzięki Tobie :)
OdpowiedzUsuń