Przedwiosnie to bardzo uciazliwa pora dla mnie.Wena sobie gdzies tam chodzi wlasnymi sciezkami, a ja ledwo znajduje sily na codzienne obowiazki. Najbardziej mile widziana forma wypoczynku jest ...sen!
Bardzo powolutku cos tam jednak powstaje. Zainspirowana soczystymi kolorami cytrusow, wyhaftowalam cytrynowo - limonkowy komplet. Igielnik wraz zawieszka do nozyczek zapozowaly sobie do takiej sesji:
W ubiegla niedziele Maz zaproponowal nietypowa randke. Zaprosil mnie na mecz... hokeja. Juz Wam kiedys pisalam ze moj malzonek kibicuje duzynie Islanders. Dla mnie jednak byl to pierwszy mecz hokejowy na zywo.
Przyznam ze bylam mile zaskoczona atmosfera wsrod kibicow, ktorzy siedzieli sobie nie podzieleni na sektory. Doping i brawa za piekne akcje sportowcy otrzymywali zarowno od swoich kibicow, jak i od fanow rywali. Przy kazdej bramce euforia i deszcz.... piwa!
Niesamowite wrazenia zapewnila nam rowniez miejscowka. Siedzielismy w pierwszym rzedzie zaraz przy lodowisku!
Czas biegnie zupelnie inaczej podczas meczu ogladanego na zywo.
Serdecznie zapraszam na fotorelacje z tego meczu na blogu Meza: Islander Photo.
Spotkala mnie takze niespodzianka ze strony pewnego pana z obslugi technicznej. Na chwile przed rozpoczeciem trzeciej tercji wreczyl mi ... Krazek! Mozecie sobie wyobrazic moje zaskoczenie i radosc mojego Meza:) Mam teraz sympatyczna pamiatke z tego meczu:
Na ostatnim zdjeciu znajduje sie pingwinek - nieudacznik...
Jest on jednak niezlomnym dowodem na to jak wielkim wielbicielem moich tworkow jest moj Synek.
Pingwinek powstal wieki temu, ale ze bylam z niego bardzo niezadowolona to trafil w jakis zakamarek.
Kiedys dostal sie w lapki mojego Synka. Pozbawil go czerwonego szaliczka, ale czesto sie nim bawi. Zabiera go nawet ostatnio do przedszkola.
Gdy zobaczyl ze mama usiluje sfotografowac krazek na tafli lodu domowej roboty, postawil na niej tez pingwinka.
A tak na marginesie to ta tafla lodu rowniez byla atrakcyjna zabawka;)
Wczoraj wieczorem ogladalismy kreskowke na dobranoc. Jedna z postaci byl opos. Synusiowi "wpadlo" w oko to zwierzatko i poprosil abym mu zrobila oposa. "Oposa? Jak ja mam Ci zrobic opsosa" A on na to:
"Glowka, brzuszek, czary mary i juz - jak pingwinka!"
Jak sie teraz wykrece? Bede musiala tego oposa jakos sklecic;)
Pozdrawiam serdecznie!
Jakie to śliczne to limonkowe! I jakie zdjęcia! Pychota normalnie!
OdpowiedzUsuńMeczu zazdroszczę, krążka jeszcze bardziej. I szyj Oposa! Pingwinek jak się patrzy, to i opos Ci wyjdzie. :D
A ja dzisiaj w poszukiwaniu dobrego feng shui i dla uczczenia wiosennej pogody pomyłam okna i zmieniłam kolorki mojego mieszkanka na... cytrynowo - limonkowe! Po pracowitym dniu i wieczorze siadam "na koniec" do komputera i widzę że u Ciebie podobne nastroje - jak miło :-)
OdpowiedzUsuńRównież zazdroszczę meczu i "zdobyczy" :-)
A czary mary to udają Ci się pięknie - więc czaruj! Synuś na pewno będzie zachwycony :) Pozdrawiam!
Uwielbiam cytryny i limonki, ten ich kwasek:) Poduszeczki wyszly boskie! Chyba musze sprobowac taką kwadratową zrobić. Pingwinek całkiem sympatyczny, więc jak tam wierze w czary mary! Powodzenia! I udanej niedzieli!
OdpowiedzUsuńAnka
Bez obaw poradzisz sobie na pewno z oposem bo przecież to takie proste :)
OdpowiedzUsuńKapitalna pamiątka z meczu , gratuluję pewnie wielu kibiców chciałoby być na Twoim miejscu.
Igielnik i zawieszka super świetne kolory mocno energetyczne
Och jak u Ciebie ślicznie :))Bardzo mi się podoba:)Cieplutko pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKolory igielnika prawdziwie energetyzujące :) W sam raz na wiosenne przebudzenie! Igielniczki pięknie prezentują się to w tych limonkowo-cytrynowych barwach.
OdpowiedzUsuńCo do oposa to życzę powodzenia :P
Ale syn ma rację, pingwin od oposa zbytnio się nie różni ;)Jeszcze przyy tak zdolnej mamie, głowa brzuszek czary mary i już :P
Czekam niecierpliwie na efekty tej pracy.
Randki zazdroszczę:) Ja jestem fanka prawie wszystkich sportów, ale koniecznie na żywo. U mnie w domu króluje siatkówka,ale i na taki mecz hokeja bym się wybrała :)
Mężowi gratuluję zdobycia przez żonę krążka :)
Całuję i słonecznej niedzieli zyczę!
Agata
Świetne zdjęcia! Cytryna na zdjęciu jest tak soczysta, że od razu popędziłam do kuchni zaparzyć herbaty!:) Śliczne biscornu Ci wyszło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Śliczny ten biscorniaczek w świeżych limonkowych kolorkach :)
OdpowiedzUsuńbuziaki przesyłam
Smakowity komplecik - a za taki krążek moje chłopaki, to nie wiem co by zaprzedali... ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biscornu cudne !!!
OdpowiedzUsuńUrocze kolorki skomponowałaś !!!
Pozdrawiam Aga
Śliczny komplecik- wspaniałe wiosenne optymistyczne barwy, a tych hokejowych wrażeń to Ci trochę zazdroszczę, ja lubię oglądać mecze , nie miałam do tej pory wybrać się na mecz hokejowy, ale w NHL to są prawdziwe mecze !!! a nie to co u nas :(
OdpowiedzUsuńPiękne wiosenno- cytrynowe biscornu.
OdpowiedzUsuńJesteś w tym temjacie mistrzynią świata
A co do wiosennej senności - wiem coś o tym
Ściskam ciepło
Marta
Komplecik jak piękny jak zwykle. Pobudzający rzeczywiście.
OdpowiedzUsuńJa o tej porze roku też najchętniej myślę o spaniu. Rozczulił mnie ten pingwinek i wiara dziecka w to, że mama potrafi czynić cuda. Mój synek też czasem myśli podobnie. Powodzenia w tworzeniu oposa!
Bardzo serdecznie dziekuje za mile komentarze:)
OdpowiedzUsuńZycze udanego tygodnia i pozdrawiam:)
Cudowne kolorki ,energetyczne bardzo :) Cytryny uwielbiam szczegolnie z herbata ,limonki nigdy nie probowalam ,musze nadrobic.
OdpowiedzUsuńSliczny komplecik stworzylas :)
No widzisz jak Ci sie "oplacalo" na mecz isc :) Z pewnoscia bylo to niesamowite wrazenie ,takie imprezy na zywo sa o wiele interesujace niz w TV.
Teraz juz sie nie ociagaj tylko biegaj z Mezem :)
Synus jest uroczy czary-mary hehe posmialam sie :) Trzymam kciuki za oposa bo pingwinek calkiem fajny :)
Poz.Dana
Twoje prace moge ogladac bez przerwy, sa dopracowane w kazdym calu i niezwykle eststyczne.
OdpowiedzUsuńKolory dobralas idealnie.
Pozdrawiam cie serdecznie
Chyba jednak wena jest na twojej uwięzi. Piękne, pastelowe drobiazgi stworzyłaś i cudnie pokazałaś.
OdpowiedzUsuńSerdeczności radosne i wiosenne zostawiam )))
Cudne, słoneczne kolory, zazdroszczę fajnego meczu :)
OdpowiedzUsuńTo ja jeszcze raz:) Zapraszam do zabawy! Szczegóły u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńWpadnę na tę ucztę cytynowo-limonkową, bo uwielbiam. A i uczta dla oczu doskonała.
OdpowiedzUsuńJakie śliczności. Jak zawsze się zachwycam Twoimi pracami :).
OdpowiedzUsuńWidzę, że mąż ujął wszystkie ważne aspekty meczu (zdjęcie 6) hihi.
Pingwinek jest słodki, a dzieci nigdy nie przestaną nas zaskakiwać :).
Ja ostatnio miałam fajną przygodę z Mańkiem. Mała dziewczynka chciała pogłaskać Mańka ale trochę się bała ze to wymieniła, że łapki piesek ma, ogonek piesek ma, a jakie było jej zdziwienie gdy pies się odwrócił i okazało się, że nawet dupkę ma hihi.