W szóstej odsłonie zabawy fotograficznej u Anne w roli głównej ziemniaki!
I bynajmniej nie są to ziemniaczki namoczone w atramencie!
Jesień stwarza wiele okazji, aby poeksperymentować w kuchni. Czasami kupuję owoce i warzywa, których nie miałam okazji do tej pory spróbować.
Tak było z purple potatos czyli purpurowymi ziemniaczkami.
Po ugotowaniu w mundurkach i co istotne po schłodzeniu, mienią się wszystkimi odcieniami granatu. Od ciemnoniebieskiego po wpadający w fiolet. Dokładnie tak jak na ...tęczy!
Takie ziemniaczane "czary mary" odkryłam zupełnie przypadkiem, gdy po pierwszym obiedzie zostało mi kilka sztuk.
Tak się prezentują zaraz po ugotowaniu. Są nadal fioletowe.
A poniżej ziemniaczki na zimno z tęczową marchewką, brokułami i jajkiem w koszulce na duszonych pieczarkach portabella.
Danie ispirowaną poranną, jesienną zorzą jaką zatrzymałam w kadrze z okna w naszej kuchni.
Pozostając w klimacie kulinarno - granatowym zaprezentuję Wam eksperymentalny, granatowy manicure oraz zarekomenduję fajną książke pt. "Francuzki nie tyją" Mireille Guiliano.
Znajdziecie tam kilka zasad dotyczących prawidłowego odżywiania, pozwalających uniknąc odchudzających diet wraz z prostymi przepisami.
Mnie jednak urzekło w niej coś z drugiego planu.
Dzięki tej książce kilkakrotnie przeniosłam się do dzieciństwa. Podobnie jak autorka, która wychowałam się we Francji, i ja mieszkałam w domu z wielkim ogrodem i sadem. Gdy opisuje smaki na przykład świeżych truskawek prosto z grządki czy wspaniałe, soczyste wiśnie ze starego drzewa - aż mi się łezka w oku kręci.
Świetna, kobieca pozycja nie tylko dla osób zmagających się z nadwagą !
Polecam!
Niesamowita jest ta Twoja fioletowa odsłona:)
OdpowiedzUsuńOlu, Twoje danie prezentuje się doskonale i elegancko i bardzo, ale to bardzo apetycznie - mam ochotę je zjeść :-). A ziemniaczki fioletowe - to zaskoczenie, jeszcze takich nie widziałam. Pozdrawiam cieplutko, Agnieszka
OdpowiedzUsuńNiesamowite te ziemniaki, pierwszy raz na oczy widzę, ciekawe różnią się smakiem od zwykłych? kolor zaskakujący ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie widziałam takich ziemniaków:)trzeba pryzznac,ze świetnie prezentują się na talerzu w otoczeniu innych kolorowych warzywek:)ogromnie lubie Twoje posty kuchenne,zawsze coś ciekawego pokazesz:)Ksiazkę tez miałam ochote przeczytać:)Dopiszę sobie do listy:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow! Robią wrażenie te ziemniaczki, nigdy takich nie widziałam... Czego to ludzie nie wymyślą ;D
OdpowiedzUsuńKartofle poprostu magiczne !!!
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają, ale pewnie byłyby niezłym zaskoczeniem kiedy w Polsce zaserwowanoby je na obiad ...
:-)
Pozdrawiam Agnieszka
Ale czad! Odlotowe ziemniaki :D Jeszcze czegoś takiego nie widziałam!!! A porównanie dania ze zdjęciem - rewelacja!!! Zazdroszczę pomysłów...
OdpowiedzUsuńZaparło mi dech ;) od tych kolorów - Cudnie , apetycznie , kobieco ....
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam mimo deszczowej aury za oknem .
Ziemniaczki mnie zupełnie zaskoczyły. Ciekawa jestem ich smaku - czy jest trochę inny? U nas raczej nie do dostania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Widzę iż podobnie jak dla mnie i dla Was takie ziemniaczki są zaskoczeniem.
OdpowiedzUsuńPomimo swojej nietypowej urody smakują jak ziemniaki.
Dziekuję za pozdrowienia i zmykam do pracy!
Jak by mi ktoś powiedział że sa ziemniaki w takim kolorze w życiu bym nie uwierzyła , Dziękuje że je pokazałaś ..
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak smakuja takie ziemniaki :) Mnie od takich kolorow w jedzeniu odrzuca na kilometr :)
OdpowiedzUsuńA danie na talerzu wyglada smkowicie :) I sa tam moje ulubione grzybki mniam...
Ciekawe te ziemniaki. Kolor mają śliczny.
OdpowiedzUsuńTakie ziemniaki bardzo interesujaco wygladaja na talerzu. Po raz pierwszy widze, czlowiek wciaz sie uczy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam goraco
o ja cię kręcę, ale ziemniaczki!
OdpowiedzUsuńMówią, że wszystko co niebieskie/sine w kuchni kojarzy nam się ze zgnilizną oraz czymś niedobrym i chyba muszę to potwierdzić. Może i dobre te ziemniaki, pięknie podane, ale ten kolor mnie odstrasza. ;)
OdpowiedzUsuńKasiu rozumiem, ale uwazam ze czasem warto sie skusic. Nigdy nie wiesz czy sie mile nie zaskoczysz. A co powiesz na sery plesniowe czy na przyklad "niebieski ser"?
UsuńO ile na ziemniaki może, może bym się pokusiła o tyle serów pleśniowych do ust nie wezmę i podziwiam osoby, które się nimi zajadają- np. moja współlokatorka ;) Próbowałam te sery i jakoś mi nie smakują.
OdpowiedzUsuńo jaaaaaaa.... no to pojechalaś! pierwszy raz widzę takie ziemniaczki :)
OdpowiedzUsuńa manicure świetny! :)
ps. ja też znam smaki i zapachy warzyw i owoców prosto z grządki lub krzaczka - i uczucia moje bardzo podobne w tej kwestii :*
Ale smakowicie kolorowo na Twoim talerzu :)
OdpowiedzUsuńJaki piękny obiad. Kolory jak porannej zorzy. Niesamowite. Truskawki najlepsze to te jeszcze na wpół zielone, biało-zielone a śliwki te twarde ;) agrest z krzaczka taki, który aż strzela w buzi, taki kwaśny i jeszcze twardy :) i zielone jabłka a w tle 'nie jedzcie zielonych bo brzuch was będzie bolał' :) Tego lata, spacerując wzdłuż Tamizy, mijałyśmy drzewa, dwa z nich to były stare jabłonie, pewnie ktoś kiedyś miał tu swój kawałek ogródka, teraz teren koło bloków, a te jabłonki tam jeszcze były pomiędzy innymi drzewo-krzakami... nie przeszłam obok nich obojętnie, jabłuszka malutkie i zielone jeszcze, smakowały wspaniale :)
OdpowiedzUsuń